Binance Square

Jonathan 2018

1 Obserwowani
68 Obserwujący
122 Polubione
3 Udostępnione
Cała zawartość
--
Tłumacz
挣钱不容易,资金入境还难
挣钱不容易,资金入境还难
Zobacz oryginał
Zawsze myślałem, że bogaci ludzie, tacy jak $TRUMP , są bardzo skromni, nie mając nic do powiedzenia………………
Zawsze myślałem, że bogaci ludzie, tacy jak $TRUMP , są bardzo skromni, nie mając nic do powiedzenia………………
Zobacz oryginał
Choć już nie jest tym, czym dawniej, przynajmniej wciąż żyje...
Choć już nie jest tym, czym dawniej, przynajmniej wciąż żyje...
Zobacz oryginał
Zobacz, różnica jest tutaj, co badania technologiczne w Stanach Zjednoczonych, a co badania technologiczne w Chinach to kurwa luźne $ADA .
Zobacz, różnica jest tutaj, co badania technologiczne w Stanach Zjednoczonych, a co badania technologiczne w Chinach to kurwa luźne $ADA .
Zobacz oryginał
Kto tak naprawdę stoi za właścicielem parku? Tak trudno zgadnąć! Czy podczas czarnych transferów w tych parkach użyto $XRP ?
Kto tak naprawdę stoi za właścicielem parku? Tak trudno zgadnąć!
Czy podczas czarnych transferów w tych parkach użyto $XRP ?
Tłumacz
认知不一样,不必多说,不必搭理说话不经大脑的学生
认知不一样,不必多说,不必搭理说话不经大脑的学生
Zobacz oryginał
Dlaczego informacje o kryptowalutach na stronie głównej nie ładują się? Ta sytuacja trwa już długo$BTC $ETH $XRP
Dlaczego informacje o kryptowalutach na stronie głównej nie ładują się? Ta sytuacja trwa już długo$BTC $ETH $XRP
Zobacz oryginał
Wśród kilku milionów inwestorów na rynku akcji w kraju, 99% z nich nie zarabia pieniędzy. To nie jest żart, to twarda zasada efektu Matheusza. Życie jest podobne – tylko jedna lub dwie osoby naprawdę się wyróżniają. Jack Ma jest tylko jeden, a na każdym torze pojawią się tylko ci kilku. A jednak my, w grupach, marzymy, że zostaniemy tymi „wybrańcami losu”. A ty pytasz: dlaczego? Rynek akcji jest tak brutalny, jesteś zwykłym człowiekiem, jakie masz przewagi? Czy masz przewagę informacyjną? Kiedyś pracowałem w banku, byłem już na najniższym szczeblu w systemie finansowym, informacje docierały do mnie po dziesięciu rękach, a ty mówisz, że kiedy dotrą do sprzedawczyni na targu, co z nich zostanie? Czy masz przewagę finansową? Jak masz trzydzieści lub pięćdziesiąt tysięcy, to już czujesz się dużym graczem, śmiesz stawać do walki z setkami milionów, a nawet miliardami, i jeszcze liczyć na to, że wyciągniesz od nich coś dla siebie – to nie odwaga, to ignorancja. Nie masz informacji, nie masz finansów, czy masz przewagę operacyjną? Oni są profesjonalnym zespołem, przeszkolonym, monitorującym rynek przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, a ty nawet nie masz przygotowanych kąpielówek, skaczesz do olimpijskiego basenu, mówiąc, że chcesz zdobyć złoty medal na 100 metrów. Mistrz jest tylko jeden, a ty nie wiesz nawet, gdzie jest twój tor. Ci legendarni inwestorzy to tylko legendy. To, co słyszysz, to historie ludzi, którzy się wyrwali; nie słyszysz o niezliczonych, którzy zostali zmiażdżeni na plaży. Jeśli nie uczysz się, nie badasz, nie masz narzędzi, nie masz przewagi, nie masz zespołu, to jak zamierzasz zarabiać pieniądze? Jeśli naprawdę uda ci się zarobić, to będzie to jak spotkanie z diabłem. Jako pracownik finansowy nie odważam się szukać wzrostów i spadków. Robię tylko regularne inwestycje, nie bawię się w spekulacje, ponieważ wiem, że nie mam tej zdolności, nie mam tej informacji, nie mam tego łańcucha finansowego. Dlaczego skaczesz? Na co liczysz? Na modlitwy? Na szczęście? Na szczęście nie masz na sobie kąpielówek, bo gdybyś skoczył, to nawet majtek byś nie miał. Bez majtek nie ma granicy. Zapamiętaj jedno zdanie: Osoby, które potrafią zarobić duże pieniądze, nigdy nie wyjdą, aby cię nauczyć; ci, którzy siedzą tutaj i rozmawiają, nie są zwycięzcami. Co tam Chen Xiaoqun i tym podobne, posłuchaj, a potem uwierzysz, że przegrałeś. Już samo to, że nie straciłeś wszystkiego na rynku akcji, to już wielkie szczęście.
Wśród kilku milionów inwestorów na rynku akcji w kraju, 99% z nich nie zarabia pieniędzy. To nie jest żart, to twarda zasada efektu Matheusza. Życie jest podobne – tylko jedna lub dwie osoby naprawdę się wyróżniają. Jack Ma jest tylko jeden, a na każdym torze pojawią się tylko ci kilku. A jednak my, w grupach, marzymy, że zostaniemy tymi „wybrańcami losu”. A ty pytasz: dlaczego? Rynek akcji jest tak brutalny, jesteś zwykłym człowiekiem, jakie masz przewagi?

Czy masz przewagę informacyjną? Kiedyś pracowałem w banku, byłem już na najniższym szczeblu w systemie finansowym, informacje docierały do mnie po dziesięciu rękach, a ty mówisz, że kiedy dotrą do sprzedawczyni na targu, co z nich zostanie? Czy masz przewagę finansową? Jak masz trzydzieści lub pięćdziesiąt tysięcy, to już czujesz się dużym graczem, śmiesz stawać do walki z setkami milionów, a nawet miliardami, i jeszcze liczyć na to, że wyciągniesz od nich coś dla siebie – to nie odwaga, to ignorancja.

Nie masz informacji, nie masz finansów, czy masz przewagę operacyjną? Oni są profesjonalnym zespołem, przeszkolonym, monitorującym rynek przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, a ty nawet nie masz przygotowanych kąpielówek, skaczesz do olimpijskiego basenu, mówiąc, że chcesz zdobyć złoty medal na 100 metrów. Mistrz jest tylko jeden, a ty nie wiesz nawet, gdzie jest twój tor.

Ci legendarni inwestorzy to tylko legendy. To, co słyszysz, to historie ludzi, którzy się wyrwali; nie słyszysz o niezliczonych, którzy zostali zmiażdżeni na plaży. Jeśli nie uczysz się, nie badasz, nie masz narzędzi, nie masz przewagi, nie masz zespołu, to jak zamierzasz zarabiać pieniądze? Jeśli naprawdę uda ci się zarobić, to będzie to jak spotkanie z diabłem.

Jako pracownik finansowy nie odważam się szukać wzrostów i spadków. Robię tylko regularne inwestycje, nie bawię się w spekulacje, ponieważ wiem, że nie mam tej zdolności, nie mam tej informacji, nie mam tego łańcucha finansowego. Dlaczego skaczesz? Na co liczysz? Na modlitwy? Na szczęście? Na szczęście nie masz na sobie kąpielówek, bo gdybyś skoczył, to nawet majtek byś nie miał. Bez majtek nie ma granicy.

Zapamiętaj jedno zdanie:

Osoby, które potrafią zarobić duże pieniądze, nigdy nie wyjdą, aby cię nauczyć; ci, którzy siedzą tutaj i rozmawiają, nie są zwycięzcami. Co tam Chen Xiaoqun i tym podobne, posłuchaj, a potem uwierzysz, że przegrałeś.

Już samo to, że nie straciłeś wszystkiego na rynku akcji, to już wielkie szczęście.
Zobacz oryginał
Czy zauważyłeś, że prawie nikt już nie mówi „samochody spalinowe będą całkowicie wyeliminowane”? Podczas nauki wszyscy słyszeliśmy zdanie: ziemskich zapasów ropy wystarczy tylko na kolejne trzydzieści lat. A co się stało? Im więcej postępu technologicznego, tym więcej odkrytych złóż ropy; obecnie udowodnione zasoby wystarczą na ponad czterdzieści lat na całym świecie, a „im więcej używasz, tym więcej” stało się rzeczywistością. Samochody elektryczne rzeczywiście mają swoje zalety, ale problem polega na tym, że - jeśli produkcja samochodów elektrycznych sama w sobie nie przynosi zysku, to wszystkie zalety dla producentów samochodów nie mają sensu. Na początku inwestowanie w energię odnawialną miało na celu rozpoczęcie nowej rundy na globalnej mapie samochodowej, ale ci, którzy naprawdę kupują, to w zasadzie konsumenci krajowi. Zainteresowanie rynkiem zagranicznym nie jest wysokie, a krajowi producenci samochodów elektrycznych, którzy mogą naprawdę osiągnąć zyski, to tylko nieliczni. Większość opiera się na subsydiach, a gdy te znikną, życie natychmiast staje się trudne. W przeszłości krajowe pojazdy elektryczne mogły pokonać wiele wspólnych pojazdów spalinowych, mówiąc wprost, dzięki „konkurencji”. Problem polega na tym, że - jeśli kluczową bronią jest obniżenie cen, to pierwszym, który zostanie zraniony, będzie własny biznes związany z pojazdami spalinowymi krajowych producentów. Wcześniej marki joint venture nie odważały się w pełni zaangażować w produkcję samochodów elektrycznych, ponieważ zyski z pojazdów spalinowych były stabilne, a nie chciały „uderzać się w twarz”. Ale teraz konkurencja stała się zbyt intensywna, ich kawałek tortu również został przejęty, a po kilku latach łańcuch dostaw energii odnawialnej został całkowicie zintegrowany przez krajowe przedsiębiorstwa, te wspólne fabryki mogą bezpośrednio „korzystać z gotowych rozwiązań”, a nawet przekazać część praw do rozwoju modeli krajowym zespołom, wykorzystując nasze łańcuchy dostaw do walki z naszą energią odnawialną. Czy to nie brzmi trochę jak „atak na tarczę własnej broni”? Zgadza się, oni są przygotowani na obie opcje: jeśli energia odnawialna odniesie sukces, będą dalej czerpać zyski; jeśli energia odnawialna nie zadziała, mogą wykorzystać dojrzałą technologię pojazdów spalinowych, aby znów zdobyć rynek. A wśród krajowych producentów samochodów, którzy wciąż inwestują w badania nad pojazdami spalinowymi, jest już zaledwie garstka. Brzmi to tak, jakbyśmy chcieli przywrócić wszystkie marki joint venture do domu, ale z perspektywy konsumenta, najbardziej pożądane nie jest, aby jedna marka dominowała, ale aby było jak najwięcej marek i jak najostrzejsza konkurencja. Ostatecznie to technologia i produkty zawsze przynoszą korzyści konsumentom, a nie sentymenty.
Czy zauważyłeś, że prawie nikt już nie mówi „samochody spalinowe będą całkowicie wyeliminowane”? Podczas nauki wszyscy słyszeliśmy zdanie: ziemskich zapasów ropy wystarczy tylko na kolejne trzydzieści lat. A co się stało? Im więcej postępu technologicznego, tym więcej odkrytych złóż ropy; obecnie udowodnione zasoby wystarczą na ponad czterdzieści lat na całym świecie, a „im więcej używasz, tym więcej” stało się rzeczywistością. Samochody elektryczne rzeczywiście mają swoje zalety, ale problem polega na tym, że - jeśli produkcja samochodów elektrycznych sama w sobie nie przynosi zysku, to wszystkie zalety dla producentów samochodów nie mają sensu.

Na początku inwestowanie w energię odnawialną miało na celu rozpoczęcie nowej rundy na globalnej mapie samochodowej, ale ci, którzy naprawdę kupują, to w zasadzie konsumenci krajowi. Zainteresowanie rynkiem zagranicznym nie jest wysokie, a krajowi producenci samochodów elektrycznych, którzy mogą naprawdę osiągnąć zyski, to tylko nieliczni. Większość opiera się na subsydiach, a gdy te znikną, życie natychmiast staje się trudne.

W przeszłości krajowe pojazdy elektryczne mogły pokonać wiele wspólnych pojazdów spalinowych, mówiąc wprost, dzięki „konkurencji”. Problem polega na tym, że - jeśli kluczową bronią jest obniżenie cen, to pierwszym, który zostanie zraniony, będzie własny biznes związany z pojazdami spalinowymi krajowych producentów. Wcześniej marki joint venture nie odważały się w pełni zaangażować w produkcję samochodów elektrycznych, ponieważ zyski z pojazdów spalinowych były stabilne, a nie chciały „uderzać się w twarz”. Ale teraz konkurencja stała się zbyt intensywna, ich kawałek tortu również został przejęty, a po kilku latach łańcuch dostaw energii odnawialnej został całkowicie zintegrowany przez krajowe przedsiębiorstwa, te wspólne fabryki mogą bezpośrednio „korzystać z gotowych rozwiązań”, a nawet przekazać część praw do rozwoju modeli krajowym zespołom, wykorzystując nasze łańcuchy dostaw do walki z naszą energią odnawialną.

Czy to nie brzmi trochę jak „atak na tarczę własnej broni”? Zgadza się, oni są przygotowani na obie opcje: jeśli energia odnawialna odniesie sukces, będą dalej czerpać zyski; jeśli energia odnawialna nie zadziała, mogą wykorzystać dojrzałą technologię pojazdów spalinowych, aby znów zdobyć rynek. A wśród krajowych producentów samochodów, którzy wciąż inwestują w badania nad pojazdami spalinowymi, jest już zaledwie garstka.

Brzmi to tak, jakbyśmy chcieli przywrócić wszystkie marki joint venture do domu, ale z perspektywy konsumenta, najbardziej pożądane nie jest, aby jedna marka dominowała, ale aby było jak najwięcej marek i jak najostrzejsza konkurencja. Ostatecznie to technologia i produkty zawsze przynoszą korzyści konsumentom, a nie sentymenty.
Zobacz oryginał
Czy ostatnio masz też takie uczucie - że wszystko potajemnie drożeje? Pasta do zębów kosztowała wcześniej kilka juanów, a teraz dowolna kosztuje trzy lub czterdzieści; pasta dla dzieci może kosztować ponad sto; szampon z funkcją przeciw wypadaniu włosów nagle kosztuje kilkadziesiąt lub sto, im więcej się myje, tym drożej; woda kwiatowa w dzieciństwie kosztowała cztery juany za butelkę, a teraz na Pinduoduo kosztuje już kilkanaście juanów; papierosy są jeszcze bardziej absurdalne, kilka juanów za „papierosy do jedzenia” teraz skaczą do dziesięciu juanów; podpaski to już w ogóle nie ma co mówić, kilka sztuk kosztuje dziesiątki juanów, kupując raz odczuwasz ból. Te same produkty, producenci jeszcze zmniejszają pakowanie, sto juanów na miesiąc znika w mgnieniu oka. Co gorsza, domy i samochody, na które nikogo nie stać, tanieją, ale woda, prąd, gaz, mięso, chleb i drobne przekąski, które są potrzebne na co dzień, drożeją w zawrotnym tempie. Kupując małego słodkiego ziemniaka za dziesięć juanów, zamawiając mięso wystarczy, że waży się za dziewięćdziesiąt dziewięć juanów, ceny rosną tak, że człowiek zaczyna wątpić w sens życia. Ale najważniejsze jest to - ta fala podwyżek nie jest przypadkowa, a wynika z kierunku polityki. W maju tego roku urząd statystyczny już zasugerował: zbyt niskie ceny będą ciągnąć firmy w dół, obniżać zyski, obniżać zatrudnienie; w sierpniu bank centralny bezpośrednio wpisał „promowanie rozsądnego wzrostu cen” jako cel numer jeden, tylko większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, co to naprawdę oznacza. W rezultacie, po trzech miesiącach, opłaty za wodę, energię elektryczną, bilety metra i czesne wzrosły, CPI wzrastało przez sześć miesięcy z rzędu, całe społeczeństwo jest delikatnie podnoszone w górę. Logika jest w zasadzie bardzo prosta: jeśli ceny nie wzrosną, firmy nie zarobią pieniędzy, więc jedynym rozwiązaniem jest obniżenie wynagrodzeń i zwolnienia; jeśli firmy nie zarabiają, obywatele też nie zarobią, nikt nie będzie się odważał na zakupy, a gospodarka stanie się jeszcze chłodniejsza. A żeby rzeczy „delikatnie wzrosły”, firmy muszą czuć, że mogą na tym zarobić, będą wtedy skłonne do zwiększenia produkcji i zatrudnienia, a ludzie będą się odważać wydawać pieniądze, tylko wtedy ten cykl się uruchomi. Ale najgorsze jest to, że duże wydatki nie rosną, a podstawowe potrzeby życiowe rosną najszybciej. Kapitał nie może poruszyć się w wysokim segmencie rynku, więc sięga tam, gdzie ludzie mają najmniej możliwości wyboru - do życia codziennego. Dlatego prawdziwym problemem nie jest „czy będą wzrosty”, ale - Czy można by przestać podnosić ceny podstawowych potrzeb, a niezbędne dobra mogłyby ponieść trochę więcej kosztów?
Czy ostatnio masz też takie uczucie - że wszystko potajemnie drożeje? Pasta do zębów kosztowała wcześniej kilka juanów, a teraz dowolna kosztuje trzy lub czterdzieści; pasta dla dzieci może kosztować ponad sto; szampon z funkcją przeciw wypadaniu włosów nagle kosztuje kilkadziesiąt lub sto, im więcej się myje, tym drożej; woda kwiatowa w dzieciństwie kosztowała cztery juany za butelkę, a teraz na Pinduoduo kosztuje już kilkanaście juanów; papierosy są jeszcze bardziej absurdalne, kilka juanów za „papierosy do jedzenia” teraz skaczą do dziesięciu juanów; podpaski to już w ogóle nie ma co mówić, kilka sztuk kosztuje dziesiątki juanów, kupując raz odczuwasz ból. Te same produkty, producenci jeszcze zmniejszają pakowanie, sto juanów na miesiąc znika w mgnieniu oka.

Co gorsza, domy i samochody, na które nikogo nie stać, tanieją, ale woda, prąd, gaz, mięso, chleb i drobne przekąski, które są potrzebne na co dzień, drożeją w zawrotnym tempie. Kupując małego słodkiego ziemniaka za dziesięć juanów, zamawiając mięso wystarczy, że waży się za dziewięćdziesiąt dziewięć juanów, ceny rosną tak, że człowiek zaczyna wątpić w sens życia.

Ale najważniejsze jest to - ta fala podwyżek nie jest przypadkowa, a wynika z kierunku polityki. W maju tego roku urząd statystyczny już zasugerował: zbyt niskie ceny będą ciągnąć firmy w dół, obniżać zyski, obniżać zatrudnienie; w sierpniu bank centralny bezpośrednio wpisał „promowanie rozsądnego wzrostu cen” jako cel numer jeden, tylko większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, co to naprawdę oznacza. W rezultacie, po trzech miesiącach, opłaty za wodę, energię elektryczną, bilety metra i czesne wzrosły, CPI wzrastało przez sześć miesięcy z rzędu, całe społeczeństwo jest delikatnie podnoszone w górę.

Logika jest w zasadzie bardzo prosta: jeśli ceny nie wzrosną, firmy nie zarobią pieniędzy, więc jedynym rozwiązaniem jest obniżenie wynagrodzeń i zwolnienia; jeśli firmy nie zarabiają, obywatele też nie zarobią, nikt nie będzie się odważał na zakupy, a gospodarka stanie się jeszcze chłodniejsza. A żeby rzeczy „delikatnie wzrosły”, firmy muszą czuć, że mogą na tym zarobić, będą wtedy skłonne do zwiększenia produkcji i zatrudnienia, a ludzie będą się odważać wydawać pieniądze, tylko wtedy ten cykl się uruchomi.

Ale najgorsze jest to, że duże wydatki nie rosną, a podstawowe potrzeby życiowe rosną najszybciej. Kapitał nie może poruszyć się w wysokim segmencie rynku, więc sięga tam, gdzie ludzie mają najmniej możliwości wyboru - do życia codziennego.

Dlatego prawdziwym problemem nie jest „czy będą wzrosty”, ale -

Czy można by przestać podnosić ceny podstawowych potrzeb, a niezbędne dobra mogłyby ponieść trochę więcej kosztów?
Zobacz oryginał
To już przesada, życie normalnych ludzi $DOGE zostało zakłócone, co to za oszustwa, co to za zapobieganie oszustwom, czy to wszystko kosztem codziennej wygody ludzi? Dlaczego zdecydowanie zabrania się ludziom handlować kryptowalutami, nawet nie pozwalają kupować i sprzedawać na rynku, dlaczego, przed czym się bronią, czego się boją?
To już przesada, życie normalnych ludzi $DOGE zostało zakłócone, co to za oszustwa, co to za zapobieganie oszustwom, czy to wszystko kosztem codziennej wygody ludzi?

Dlaczego zdecydowanie zabrania się ludziom handlować kryptowalutami, nawet nie pozwalają kupować i sprzedawać na rynku, dlaczego, przed czym się bronią, czego się boją?
Zobacz oryginał
Jeśli nie masz jeszcze bezpośredniego odczucia różnicy klasowej w tym społeczeństwie, naprawdę powinieneś udać się do Disneylandu w Szanghaju. Na powierzchni to kraina baśni, ale w istocie to nowoczesne, miniaturowe miasto, które na pierwszym planie stawia klasę konsumpcyjną. Tutaj każdy nieświadomie przechodzi przez "niewidoczną edukację tożsamości". W przeciwieństwie do krajowych atrakcji turystycznych, które wydają się mieć równy system kolejkowy, Disneyland od samego początku podzielił ludzi na trzy światy: najniższy to turyści, którzy kupili tylko bilety, stanowiący tło parku, czekający w kolejce, opalający się, zmęczeni – ich postawa jest częścią rzadkości parku, mającą na celu podkreślenie, że inni "mają znacznie szybciej, znacznie łatwiej". Środkowa warstwa to ci, którzy kupili szybką ścieżkę; wydali kilka razy więcej, aby kupić czas, efektywność i poczucie "godności, nie czekając z dużą grupą". Jeśli chodzi o najwyższy świat, turyści, którzy zatrzymują się w hotelach w parku i kupują usługi premium, nie tylko nie czekają w kolejce, ale są priorytetowo traktowani od zakwaterowania, przez wejście, aż po catering. Oni nie przyszli się bawić, przyszli potwierdzić swoją tożsamość. Ta logika jest całkowicie podobna do branży luksusowej; wartość torebki Hermès nigdy nie tkwi w skórze, lecz w tym, co może ogłosić "kim jestem". Zwykły bilet przypomina torbę z nylonu longchamp – praktyczna, ale nie zapewniająca tożsamości; szybka ścieżka jest jak coach, z widocznym logo; usługa all-inclusive to chodzenie po parku z torbą Kelly, co przyciąga spojrzenia, sprawia, że ustępują ci miejsca, a także cichą akceptację. Disney mówi: "każda dziewczynka jest księżniczką" – brzmi to delikatnie i równo, ale prawdziwe zasady w parku są bardzo szczere – księżniczki muszą wydawać pieniądze, by zostać ukoronowane. Ci, którzy kupili tylko podstawowy bilet, czekając czterdzieści minut na pięciominutową atrakcję, kiedy szybka ścieżka przechodzi obok nich, zrozumieją, skąd pochodzi ten ból. Dlatego jeśli ostatnio brakuje ci motywacji, wizyta w Disneylandzie naprawdę może cię obudzić. To eksperyment społeczny, który wizualizuje konsumpcjonizm i logikę klasową, opowiadając go w baśniowej formie o najgołym rzeczywistości: nie tylko konsumujemy produkty, ale także konsumujemy nasze miejsce. A w tym przedstawieniu każdy nieuchronnie wchodzi na trasę, którą system już dla ciebie przygotował.
Jeśli nie masz jeszcze bezpośredniego odczucia różnicy klasowej w tym społeczeństwie, naprawdę powinieneś udać się do Disneylandu w Szanghaju. Na powierzchni to kraina baśni, ale w istocie to nowoczesne, miniaturowe miasto, które na pierwszym planie stawia klasę konsumpcyjną. Tutaj każdy nieświadomie przechodzi przez "niewidoczną edukację tożsamości". W przeciwieństwie do krajowych atrakcji turystycznych, które wydają się mieć równy system kolejkowy, Disneyland od samego początku podzielił ludzi na trzy światy: najniższy to turyści, którzy kupili tylko bilety, stanowiący tło parku, czekający w kolejce, opalający się, zmęczeni – ich postawa jest częścią rzadkości parku, mającą na celu podkreślenie, że inni "mają znacznie szybciej, znacznie łatwiej". Środkowa warstwa to ci, którzy kupili szybką ścieżkę; wydali kilka razy więcej, aby kupić czas, efektywność i poczucie "godności, nie czekając z dużą grupą". Jeśli chodzi o najwyższy świat, turyści, którzy zatrzymują się w hotelach w parku i kupują usługi premium, nie tylko nie czekają w kolejce, ale są priorytetowo traktowani od zakwaterowania, przez wejście, aż po catering. Oni nie przyszli się bawić, przyszli potwierdzić swoją tożsamość.

Ta logika jest całkowicie podobna do branży luksusowej; wartość torebki Hermès nigdy nie tkwi w skórze, lecz w tym, co może ogłosić "kim jestem". Zwykły bilet przypomina torbę z nylonu longchamp – praktyczna, ale nie zapewniająca tożsamości; szybka ścieżka jest jak coach, z widocznym logo; usługa all-inclusive to chodzenie po parku z torbą Kelly, co przyciąga spojrzenia, sprawia, że ustępują ci miejsca, a także cichą akceptację.

Disney mówi: "każda dziewczynka jest księżniczką" – brzmi to delikatnie i równo, ale prawdziwe zasady w parku są bardzo szczere – księżniczki muszą wydawać pieniądze, by zostać ukoronowane. Ci, którzy kupili tylko podstawowy bilet, czekając czterdzieści minut na pięciominutową atrakcję, kiedy szybka ścieżka przechodzi obok nich, zrozumieją, skąd pochodzi ten ból.

Dlatego jeśli ostatnio brakuje ci motywacji, wizyta w Disneylandzie naprawdę może cię obudzić. To eksperyment społeczny, który wizualizuje konsumpcjonizm i logikę klasową, opowiadając go w baśniowej formie o najgołym rzeczywistości: nie tylko konsumujemy produkty, ale także konsumujemy nasze miejsce. A w tym przedstawieniu każdy nieuchronnie wchodzi na trasę, którą system już dla ciebie przygotował.
Zobacz oryginał
W ostatnim czasie rynek chipów pamięci rzeczywiście ma trochę smak otwartej grabieży. Krajowi producenci telefonów nie są w stanie wytrzymać, a zapasy Xiaomi, OPPO i vivo powszechnie spadły poniżej dwóch miesięcy, a niektórzy mają tylko trzy tygodnie, więc muszą zbiorowo wstrzymać zakupy. U góry sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna, ceny Microna, Samsunga i SK Hynix szaleją, a niedawno przyszła fala wzrostów o 50%, to nie jest tylko podwyżka cen, to jest grabienie pieniędzy, które przyćmiło nawet popularność Nvidii. Micron w tym roku zarobił jak nigdy, w roku fiskalnym 2025 zysk netto przekroczył 60 miliardów, co oznacza dziesięciokrotny wzrost w porównaniu z rokiem ubiegłym, a cena akcji od kwietnia wzrosła trzykrotnie, a ceny produktów pamięci rosną szybciej niż złoto. Dla przykładu, pamięć DDR4 8GB na początku roku kosztowała ponad 200, teraz 400-500; DDR5 jest jeszcze bardziej szokujący, wzrósł do trzykrotności poprzedniej ceny. Wszystkie te wzrosty ostatecznie spadną na konsumentów, kupując telefony, komputery, tablety, inteligentne urządzenia domowe, wszystko będzie droższe o setki lub tysiące. Ale dlaczego ceny rosną tak szaleńczo? Mówiąc wprost, ta fala nie jest wynikiem działań producentów telefonów, to AI zabiera moce produkcyjne. Chipy pamięci są używane do przechowywania danych, a AI to super głodny potwór, który pożera moce produkcyjne przeznaczone dla telefonów, komputerów i samochodów. Zobaczcie, Google, Microsoft, Amazon, te giganty planują w przyszłym roku wydać 2,8 biliona na budowę centrów danych AI, a krajowy Alibaba inwestuje 380 miliardów przez trzy lata, wszystko to jest zbudowane na pamięci, co bezpośrednio wypycha udziały elektroniki użytkowej. Co gorsza, ta fala podwyżek nie jest jednorazowym zjawiskiem, SMIC już wcześniej ostrzegł: w przyszłym roku samochody i telefony będą zmagać się z niedoborami pamięci, a ceny będą rosły aż do przyszłego roku, a może i dłużej. Gdy zapasy wszystkich producentów się wyczerpią, ceny nowych produktów będą tylko wyższe, nie niższe. Mówiąc wprost, jeśli planujesz wymienić telefon, komputer, zbudować NAS lub urządzenia inteligentnego domu, te dwa lata mogą być coraz droższe. Supercykl w branży pamięci już się rozpoczął i powoli zaczyna wydobywać pierwszą część pieniędzy z portfela każdego.
W ostatnim czasie rynek chipów pamięci rzeczywiście ma trochę smak otwartej grabieży. Krajowi producenci telefonów nie są w stanie wytrzymać, a zapasy Xiaomi, OPPO i vivo powszechnie spadły poniżej dwóch miesięcy, a niektórzy mają tylko trzy tygodnie, więc muszą zbiorowo wstrzymać zakupy. U góry sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna, ceny Microna, Samsunga i SK Hynix szaleją, a niedawno przyszła fala wzrostów o 50%, to nie jest tylko podwyżka cen, to jest grabienie pieniędzy, które przyćmiło nawet popularność Nvidii. Micron w tym roku zarobił jak nigdy, w roku fiskalnym 2025 zysk netto przekroczył 60 miliardów, co oznacza dziesięciokrotny wzrost w porównaniu z rokiem ubiegłym, a cena akcji od kwietnia wzrosła trzykrotnie, a ceny produktów pamięci rosną szybciej niż złoto. Dla przykładu, pamięć DDR4 8GB na początku roku kosztowała ponad 200, teraz 400-500; DDR5 jest jeszcze bardziej szokujący, wzrósł do trzykrotności poprzedniej ceny. Wszystkie te wzrosty ostatecznie spadną na konsumentów, kupując telefony, komputery, tablety, inteligentne urządzenia domowe, wszystko będzie droższe o setki lub tysiące.

Ale dlaczego ceny rosną tak szaleńczo? Mówiąc wprost, ta fala nie jest wynikiem działań producentów telefonów, to AI zabiera moce produkcyjne. Chipy pamięci są używane do przechowywania danych, a AI to super głodny potwór, który pożera moce produkcyjne przeznaczone dla telefonów, komputerów i samochodów. Zobaczcie, Google, Microsoft, Amazon, te giganty planują w przyszłym roku wydać 2,8 biliona na budowę centrów danych AI, a krajowy Alibaba inwestuje 380 miliardów przez trzy lata, wszystko to jest zbudowane na pamięci, co bezpośrednio wypycha udziały elektroniki użytkowej.

Co gorsza, ta fala podwyżek nie jest jednorazowym zjawiskiem, SMIC już wcześniej ostrzegł: w przyszłym roku samochody i telefony będą zmagać się z niedoborami pamięci, a ceny będą rosły aż do przyszłego roku, a może i dłużej. Gdy zapasy wszystkich producentów się wyczerpią, ceny nowych produktów będą tylko wyższe, nie niższe.

Mówiąc wprost, jeśli planujesz wymienić telefon, komputer, zbudować NAS lub urządzenia inteligentnego domu, te dwa lata mogą być coraz droższe. Supercykl w branży pamięci już się rozpoczął i powoli zaczyna wydobywać pierwszą część pieniędzy z portfela każdego.
Zobacz oryginał
Tegoroczny rynek konsumpcyjny naprawdę wydaje się trochę dziwny. Z jednej strony, podczas podwójnego jedenastego, wszystkie główne platformy milczą na temat GMV, jakby kto pierwszy się odezwie, ten przegra; z drugiej strony, Jay Chou organizuje czterodniowy koncert w Tianjinie, co potrafi wyciągnąć trzydzieści miliardów konsumpcji. W tym samym czasie, te niegdyś hałaśliwe jak targi miejsca transmisji na żywo nagle ucichły, główni streamerzy z milionowymi przychodami zaczęli albo tworzyć treści, albo po prostu zniknęli. Dochody streamerów z bazy w Hangzhou spadły o sześćdziesiąt procent w porównaniu do roku ubiegłego, a wskaźnik eliminacji małych i średnich streamerów przekroczył osiemdziesiąt procent, to nie jest twoje złudzenie. Wielu ludzi, widząc tę scenę, pierwszą reakcją jest: koniec, e-commerce nie działa, czy ludzie zaczynają obniżać konsumpcję? Ale prawdziwa odpowiedź jest wręcz odwrotna — to nie jest obniżenie, to kierunek pieniędzy się zmienił. Rzuć okiem na tych, którzy naprawdę mają pieniądze, ubierają się zwyczajnie jak sąsiad, Zuckerberg w szarej koszulce, Lei Jun w czarnym polo, tak zwyczajnie, że myślisz, że oszczędzają bardziej niż ty. Ale ich roczne opłaty za członkostwo w golfie to sześciocyfrowa suma, a za jedną lekcję z trenerem osobistym płacą tysiące, nie mówiąc już o tym, że często latają do Japonii na badania całego ciała. Bogaci nie oszczędzają, po prostu wydają pieniądze w miejscach, których inni nie widzą: doświadczenia, usługi, czas, zdrowie. Ścieżka zwykłych ludzi jest taka sama. Gdy zarabiasz pięć tysięcy miesięcznie, wszystkie pieniądze wydajesz na ubrania, telefony, artykuły codziennego użytku; im wyższe dochody, tym mniejszy procent wydawany na produkty, ponieważ proste „kupowanie rzeczy” już nie zaspokaja potrzeb. A akurat w tym roku sufit e-commerce uderzył najgłośniej. W 2024 roku wskaźnik penetracji spadł z 27,6% do 26,8%, a przez pierwsze osiem miesięcy 2025 roku utrzymał się na poziomie około 25%, co jest pierwszym stałym spadkiem od ponad dwudziestu lat. Nawet wzrost GMV produktów fizycznych na Pinduoduo zbliża się do stagnacji, a Douyin odkrył „czerwoną linię 8%” — gdy treści fizyczne stają się zbyt liczne, natychmiast spada retencja użytkowników. Pieniądze nie zniknęły, po prostu przepłynęły z „epoki gromadzenia towarów” do „epoki doświadczeń”. To nie jest odpływ, to jest upgrade. W ciągu następnej dekady sprzedaż towarów stanie się coraz trudniejsza, ale usługi, które oferują prawdziwe doświadczenia, mogą rozwiązać emocje i poprawić jakość życia, będą się rozwijać. Prawdziwa szansa jest tutaj.
Tegoroczny rynek konsumpcyjny naprawdę wydaje się trochę dziwny. Z jednej strony, podczas podwójnego jedenastego, wszystkie główne platformy milczą na temat GMV, jakby kto pierwszy się odezwie, ten przegra; z drugiej strony, Jay Chou organizuje czterodniowy koncert w Tianjinie, co potrafi wyciągnąć trzydzieści miliardów konsumpcji. W tym samym czasie, te niegdyś hałaśliwe jak targi miejsca transmisji na żywo nagle ucichły, główni streamerzy z milionowymi przychodami zaczęli albo tworzyć treści, albo po prostu zniknęli. Dochody streamerów z bazy w Hangzhou spadły o sześćdziesiąt procent w porównaniu do roku ubiegłego, a wskaźnik eliminacji małych i średnich streamerów przekroczył osiemdziesiąt procent, to nie jest twoje złudzenie.

Wielu ludzi, widząc tę scenę, pierwszą reakcją jest: koniec, e-commerce nie działa, czy ludzie zaczynają obniżać konsumpcję? Ale prawdziwa odpowiedź jest wręcz odwrotna — to nie jest obniżenie, to kierunek pieniędzy się zmienił.

Rzuć okiem na tych, którzy naprawdę mają pieniądze, ubierają się zwyczajnie jak sąsiad, Zuckerberg w szarej koszulce, Lei Jun w czarnym polo, tak zwyczajnie, że myślisz, że oszczędzają bardziej niż ty. Ale ich roczne opłaty za członkostwo w golfie to sześciocyfrowa suma, a za jedną lekcję z trenerem osobistym płacą tysiące, nie mówiąc już o tym, że często latają do Japonii na badania całego ciała. Bogaci nie oszczędzają, po prostu wydają pieniądze w miejscach, których inni nie widzą: doświadczenia, usługi, czas, zdrowie.

Ścieżka zwykłych ludzi jest taka sama. Gdy zarabiasz pięć tysięcy miesięcznie, wszystkie pieniądze wydajesz na ubrania, telefony, artykuły codziennego użytku; im wyższe dochody, tym mniejszy procent wydawany na produkty, ponieważ proste „kupowanie rzeczy” już nie zaspokaja potrzeb.

A akurat w tym roku sufit e-commerce uderzył najgłośniej. W 2024 roku wskaźnik penetracji spadł z 27,6% do 26,8%, a przez pierwsze osiem miesięcy 2025 roku utrzymał się na poziomie około 25%, co jest pierwszym stałym spadkiem od ponad dwudziestu lat. Nawet wzrost GMV produktów fizycznych na Pinduoduo zbliża się do stagnacji, a Douyin odkrył „czerwoną linię 8%” — gdy treści fizyczne stają się zbyt liczne, natychmiast spada retencja użytkowników.

Pieniądze nie zniknęły, po prostu przepłynęły z „epoki gromadzenia towarów” do „epoki doświadczeń”. To nie jest odpływ, to jest upgrade.

W ciągu następnej dekady sprzedaż towarów stanie się coraz trudniejsza, ale usługi, które oferują prawdziwe doświadczenia, mogą rozwiązać emocje i poprawić jakość życia, będą się rozwijać. Prawdziwa szansa jest tutaj.
Zobacz oryginał
Czasami naprawdę zazdroszczę innym, rodzice jednym zdaniem mogą załatwić pracę, a także pomóc w zakupie mieszkania i samochodu, życie wydaje się mieć wbudowaną poduszkę A my, tacy, którzy nie mają wsparcia, od chwili narodzin musimy tylko zgrzytać zębami i iść do przodu, ale najbardziej ironiczne jest to, że mimo że my jesteśmy bardziej zmęczeni i bardziej świadomi, zawsze znajdzie się ktoś, kto lubi zrzucać wszystkie problemy na rodzinę pochodzenia Zły temperament z powodu rodziny pochodzenia, brak umiejętności w miłości z powodu rodziny pochodzenia, nawet niezdolność do pracy z powodu rodziny pochodzenia, ale jeśli się nad tym zastanowisz, rodzina naszych rodziców miała znacznie trudniejsze życie niż my Kiedy byli dziećmi, naprawdę głodowali, nie mieli ciepłych ubrań, mieli mnóstwo rodzeństwa, niekończące się prace na farmie, kłótnie to nie były kłótnie, to były bójki, podczas Nowego Roku radość z jednego kawałka duszonego mięsa trwała przez pół dnia, w tamtych czasach przetrwanie to był sukces, a najedzenie się to było szczęście Nie mieli poczucia granic, nie mieli emocjonalnej edukacji, ani nie nauczyli się, jak kochać, ale to nie jest wymówka, rzeczywiście nie umieli być rodzicami, ale starali się, bo przynajmniej zrobili wszystko, byśmy nie wracali do ich trudnych dni Tylko ta ich determinacja różni się od delikatności, której chcemy, musimy zrozumieć, ale nie kopiować, szanować, ale nie poddawać się, życie zawsze należy do nas, rodzina pochodzenia to punkt wyjścia, a nie kajdany, czego rodzice nie mogą dać, musimy uzupełnić sami, a każdy krok, który robisz do przodu, w rzeczywistości wyciąga cię trochę po trochu z cienia starej epoki.
Czasami naprawdę zazdroszczę innym, rodzice jednym zdaniem mogą załatwić pracę, a także pomóc w zakupie mieszkania i samochodu, życie wydaje się mieć wbudowaną poduszkę

A my, tacy, którzy nie mają wsparcia, od chwili narodzin musimy tylko zgrzytać zębami i iść do przodu, ale najbardziej ironiczne jest to, że mimo że my jesteśmy bardziej zmęczeni i bardziej świadomi, zawsze znajdzie się ktoś, kto lubi zrzucać wszystkie problemy na rodzinę pochodzenia

Zły temperament z powodu rodziny pochodzenia, brak umiejętności w miłości z powodu rodziny pochodzenia, nawet niezdolność do pracy z powodu rodziny pochodzenia, ale jeśli się nad tym zastanowisz, rodzina naszych rodziców miała znacznie trudniejsze życie niż my

Kiedy byli dziećmi, naprawdę głodowali, nie mieli ciepłych ubrań, mieli mnóstwo rodzeństwa, niekończące się prace na farmie, kłótnie to nie były kłótnie, to były bójki, podczas Nowego Roku radość z jednego kawałka duszonego mięsa trwała przez pół dnia, w tamtych czasach przetrwanie to był sukces, a najedzenie się to było szczęście

Nie mieli poczucia granic, nie mieli emocjonalnej edukacji, ani nie nauczyli się, jak kochać, ale to nie jest wymówka, rzeczywiście nie umieli być rodzicami, ale starali się, bo przynajmniej zrobili wszystko, byśmy nie wracali do ich trudnych dni

Tylko ta ich determinacja różni się od delikatności, której chcemy, musimy zrozumieć, ale nie kopiować, szanować, ale nie poddawać się, życie zawsze należy do nas, rodzina pochodzenia to punkt wyjścia, a nie kajdany, czego rodzice nie mogą dać, musimy uzupełnić sami, a każdy krok, który robisz do przodu, w rzeczywistości wyciąga cię trochę po trochu z cienia starej epoki.
Zobacz oryginał
Czy zauważyliście coś szczególnie nieintuicyjnego: pieniądze biednych łatwo oszukać, ale trudno zarobić; pieniądze bogatych łatwo zarobić, ale trudno oszukać. Dlaczego? Ponieważ im mniej pieniędzy ma człowiek, tym bardziej jest zdesperowany. Nie ma cierpliwości i nie czeka na długoterminowy zwrot, gdy mówisz mu "pracuj ciężko", "zacznij od małych pieniędzy $XRP ", to nie jest w stanie tego zrozumieć. Łatwiej go zapalić historią o "szybkim wzbogaceniu się" — ale kto poza oszustami może opowiedzieć taką historię? Jednak jeśli naprawdę chcesz "zarobić" na biednych, to jest to wyjątkowo trudne. Są skąpi, boją się oszustwa i lubią korzystać z okazji, a jak tylko coś się wydarzy, natychmiast uciekają. Sprzedajesz im jajka z pomidorami za 28 zł, a oni potrafią obliczyć koszty: dwa pomidory, trzy jajka, dlaczego mają płacić 28 zł? Tacy ludzie nie są niezdolni do zarabiania, ale zawsze patrzą tylko na te drobne oszczędności. Bogatym jest całkowicie odwrotnie. Nie obchodzi ich, kto zarabia ich pieniądze, interesuje ich: oszczędność czasu, oszczędność energii, oszczędność kłopotów, zwiększenie wydajności. Jeśli dasz im rozwiązanie, które oszczędza czas i zwiększa efektywność, natychmiast kupią. Jeśli dasz im okazję na 10% zysku, nie będą mogli powstrzymać uśmiechu. To dlatego: Zarabiają na biednych duże firmy; zarabiają na bogatych firmy wartościowe. Platforma, która zaczęła od "chęci oszczędzania", może osiągnąć wartość rynkową w miliardach, podczas gdy ci, którzy oferują usługi wysokiej jakości, zawsze obsługują tylko kilkuset klientów. Zrozumienie tego pomoże ci zrozumieć — pieniądze nigdy nie są o tym, "którzy ludzie są łatwiejsi do oszukania", ale o tym, czy sprzedajesz "tanio", czy "wartość".
Czy zauważyliście coś szczególnie nieintuicyjnego: pieniądze biednych łatwo oszukać, ale trudno zarobić; pieniądze bogatych łatwo zarobić, ale trudno oszukać.

Dlaczego? Ponieważ im mniej pieniędzy ma człowiek, tym bardziej jest zdesperowany. Nie ma cierpliwości i nie czeka na długoterminowy zwrot, gdy mówisz mu "pracuj ciężko", "zacznij od małych pieniędzy $XRP ", to nie jest w stanie tego zrozumieć. Łatwiej go zapalić historią o "szybkim wzbogaceniu się" — ale kto poza oszustami może opowiedzieć taką historię?

Jednak jeśli naprawdę chcesz "zarobić" na biednych, to jest to wyjątkowo trudne. Są skąpi, boją się oszustwa i lubią korzystać z okazji, a jak tylko coś się wydarzy, natychmiast uciekają. Sprzedajesz im jajka z pomidorami za 28 zł, a oni potrafią obliczyć koszty: dwa pomidory, trzy jajka, dlaczego mają płacić 28 zł? Tacy ludzie nie są niezdolni do zarabiania, ale zawsze patrzą tylko na te drobne oszczędności.

Bogatym jest całkowicie odwrotnie.

Nie obchodzi ich, kto zarabia ich pieniądze, interesuje ich: oszczędność czasu, oszczędność energii, oszczędność kłopotów, zwiększenie wydajności. Jeśli dasz im rozwiązanie, które oszczędza czas i zwiększa efektywność, natychmiast kupią. Jeśli dasz im okazję na 10% zysku, nie będą mogli powstrzymać uśmiechu.

To dlatego:

Zarabiają na biednych duże firmy; zarabiają na bogatych firmy wartościowe.

Platforma, która zaczęła od "chęci oszczędzania", może osiągnąć wartość rynkową w miliardach, podczas gdy ci, którzy oferują usługi wysokiej jakości, zawsze obsługują tylko kilkuset klientów.

Zrozumienie tego pomoże ci zrozumieć — pieniądze nigdy nie są o tym, "którzy ludzie są łatwiejsi do oszukania", ale o tym, czy sprzedajesz "tanio", czy "wartość".
Zobacz oryginał
Kiedy naprawdę wychodzisz z kraju, uświadamiasz sobie jedną brutalną, ale prawdziwą rzecz: zwykli Chińczycy mają w rzeczywistości znacznie słabszą pozycję na świecie, niż nam się wydaje. Najbardziej oczywistym przykładem są odprawy celne. Jako pracownik, który spędził wiele lat w Europie, widziałem zbyt wielu chińskich podróżnych, którzy zostali zatrzymani, poddani ponownej kontroli, zabrani do małego czarnego pokoju, by sprawdzić telefony, zapytać o zawód, przeszukać torby, podczas gdy osoby o innej karnacji z większym prawdopodobieństwem przechodzą przez odprawę bez przeszkód. Powód jest prosty, to nie tak, że zrobiłeś coś źle, ale oni przewidują, że „możesz przynieść nielegalne przedmioty”. Te stereotypy nie powstały w jeden dzień. Drugą sprawą jest to, że wpływ języka chińskiego został nieskończenie wyolbrzymiony. Konta marketingowe mówią: „Obcokrajowcy uczą się chińskiego”, ale rzeczywistość jest taka, że liczba osób uczących się języka hiszpańskiego jako obcego przekracza 21 milionów, podczas gdy prawdziwi zagraniczni uczniowie języka chińskiego w większości robią to tylko po to, by prowadzić interesy lub zdobywać popularność, nie mówiąc o uznaniu kulturowym. My znamy Szekspira, oni prawie nie mają pojęcia o Li Bai czy Su Shi. Trzecią sprawą jest różnica w zaufaniu do marek. Myślisz, że Huawei i Xiaomi są popularne na całym świecie? Ale w Europie, udział rynkowy Huawei w zachodnioeuropejskim rynku telefonów wynosi tylko jednocyfrową liczbę, a Apple i Samsung to domyślny wybór. W pierwszej połowie 2025 roku, udział krajowych samochodów na niemieckich ulicach wyniesie mniej niż 0,5%, a Volkswagen, Mercedes i Honda wciąż pozostają głównym nurtem. Czwartą sprawą jest to, że „made in China” nie równa się uznaniu marki. Cały świat korzysta z „chińskich produktów”, ale nie korzysta z „chińskich marek”. Kupując amerykańskie marki czy niszowe marki modowe, istnieje duża szansa, że pochodzą one z Yiwu, ale konsumenci zawsze zapamiętują LOGO, a nie chińską fabrykę stojącą za tym. Jesteśmy „producentem” dla całego świata, ale trudno nam stać się „wartościowym punktem”. Piątą sprawą, która najbardziej boli, jest to, że wewnętrzna rywalizacja Chińczyków już dawno przekroczyła granice. W Europie, to nie miejscowi ludzie cię rywalizują, ale Chińczycy obok ciebie. Otwarcie restauracji, organizowanie grup, dostarczanie jedzenia, robienie zakupów na zamówienie, ty obniżasz ceny, ja jeszcze bardziej, ty się starasz, ja się staram, a na końcu wszyscy jesteśmy zmęczeni, co sprawia, że miejscowi zaczynają myśleć, że „Chińczycy zabierają im miejsca pracy”, a ich obraz staje się coraz gorszy. Wyjazd za granicę nie jest po to, by zazdrościć innym, ale by zobaczyć różnice. Tylko wtedy, gdy naprawdę zobaczymy świat, będziemy mogli zobaczyć siebie - wciąż jesteśmy w drodze, a ta droga jest dłuższa, niż się wydaje.
Kiedy naprawdę wychodzisz z kraju, uświadamiasz sobie jedną brutalną, ale prawdziwą rzecz: zwykli Chińczycy mają w rzeczywistości znacznie słabszą pozycję na świecie, niż nam się wydaje. Najbardziej oczywistym przykładem są odprawy celne. Jako pracownik, który spędził wiele lat w Europie, widziałem zbyt wielu chińskich podróżnych, którzy zostali zatrzymani, poddani ponownej kontroli, zabrani do małego czarnego pokoju, by sprawdzić telefony, zapytać o zawód, przeszukać torby, podczas gdy osoby o innej karnacji z większym prawdopodobieństwem przechodzą przez odprawę bez przeszkód. Powód jest prosty, to nie tak, że zrobiłeś coś źle, ale oni przewidują, że „możesz przynieść nielegalne przedmioty”. Te stereotypy nie powstały w jeden dzień.

Drugą sprawą jest to, że wpływ języka chińskiego został nieskończenie wyolbrzymiony. Konta marketingowe mówią: „Obcokrajowcy uczą się chińskiego”, ale rzeczywistość jest taka, że liczba osób uczących się języka hiszpańskiego jako obcego przekracza 21 milionów, podczas gdy prawdziwi zagraniczni uczniowie języka chińskiego w większości robią to tylko po to, by prowadzić interesy lub zdobywać popularność, nie mówiąc o uznaniu kulturowym. My znamy Szekspira, oni prawie nie mają pojęcia o Li Bai czy Su Shi.

Trzecią sprawą jest różnica w zaufaniu do marek. Myślisz, że Huawei i Xiaomi są popularne na całym świecie? Ale w Europie, udział rynkowy Huawei w zachodnioeuropejskim rynku telefonów wynosi tylko jednocyfrową liczbę, a Apple i Samsung to domyślny wybór. W pierwszej połowie 2025 roku, udział krajowych samochodów na niemieckich ulicach wyniesie mniej niż 0,5%, a Volkswagen, Mercedes i Honda wciąż pozostają głównym nurtem.

Czwartą sprawą jest to, że „made in China” nie równa się uznaniu marki. Cały świat korzysta z „chińskich produktów”, ale nie korzysta z „chińskich marek”. Kupując amerykańskie marki czy niszowe marki modowe, istnieje duża szansa, że pochodzą one z Yiwu, ale konsumenci zawsze zapamiętują LOGO, a nie chińską fabrykę stojącą za tym. Jesteśmy „producentem” dla całego świata, ale trudno nam stać się „wartościowym punktem”.

Piątą sprawą, która najbardziej boli, jest to, że wewnętrzna rywalizacja Chińczyków już dawno przekroczyła granice. W Europie, to nie miejscowi ludzie cię rywalizują, ale Chińczycy obok ciebie. Otwarcie restauracji, organizowanie grup, dostarczanie jedzenia, robienie zakupów na zamówienie, ty obniżasz ceny, ja jeszcze bardziej, ty się starasz, ja się staram, a na końcu wszyscy jesteśmy zmęczeni, co sprawia, że miejscowi zaczynają myśleć, że „Chińczycy zabierają im miejsca pracy”, a ich obraz staje się coraz gorszy.

Wyjazd za granicę nie jest po to, by zazdrościć innym, ale by zobaczyć różnice. Tylko wtedy, gdy naprawdę zobaczymy świat, będziemy mogli zobaczyć siebie - wciąż jesteśmy w drodze, a ta droga jest dłuższa, niż się wydaje.
Zobacz oryginał
Wiele osób mówi, że ma wysoką świadomość i dalekowzroczność, ale kiedy przychodzi do zarabiania pieniędzy, zostają z tyłu za tymi, których nawet nie zauważasz. Spójrz na tych ulicznych streamerów, na wujków prowadzących małe interesy – nie przeczytali wielu książek, nie rozmawiają o żadnej podstawowej logice, a mimo to co roku żyją coraz lepiej. Z kolei ta grupa ludzi, która dużo czyta i zna wiele zasad, codziennie analizuje ryzyko i przewiduje ścieżki, coraz mniej się odważa, im więcej analizują, tym bardziej utknęli w miejscu. Wysoka świadomość czasami jest samonakręcającą się pułapką. Zbyt dobrze znasz ryzyko, dlatego nie odważysz się zainwestować nawet 100U w $BTC ; uważasz, że projekt jest zbyt kiepski, że rynek jest zbyt prymitywny, że APY nie jest wystarczająco atrakcyjne, że wyjście na rynek sprawia, że wyglądasz jak cebula. Ale rzeczywistość jest taka, że wiele możliwości bogactwa w ogóle nie czeka, aż to wszystko zrozumiesz; przychodzą szybko, a odchodzą jeszcze szybciej, a gdy skończysz analizę, rynek już się zmienił.
Wiele osób mówi, że ma wysoką świadomość i dalekowzroczność, ale kiedy przychodzi do zarabiania pieniędzy, zostają z tyłu za tymi, których nawet nie zauważasz. Spójrz na tych ulicznych streamerów, na wujków prowadzących małe interesy – nie przeczytali wielu książek, nie rozmawiają o żadnej podstawowej logice, a mimo to co roku żyją coraz lepiej.

Z kolei ta grupa ludzi, która dużo czyta i zna wiele zasad, codziennie analizuje ryzyko i przewiduje ścieżki, coraz mniej się odważa, im więcej analizują, tym bardziej utknęli w miejscu.

Wysoka świadomość czasami jest samonakręcającą się pułapką. Zbyt dobrze znasz ryzyko, dlatego nie odważysz się zainwestować nawet 100U w $BTC ; uważasz, że projekt jest zbyt kiepski, że rynek jest zbyt prymitywny, że APY nie jest wystarczająco atrakcyjne, że wyjście na rynek sprawia, że wyglądasz jak cebula. Ale rzeczywistość jest taka, że wiele możliwości bogactwa w ogóle nie czeka, aż to wszystko zrozumiesz; przychodzą szybko, a odchodzą jeszcze szybciej, a gdy skończysz analizę, rynek już się zmienił.
Zobacz oryginał
Ostatnio coraz bardziej dostrzegam, że osoby traktujące długoterminowość jako logikę konsumpcji, przegrywają bezgłośnie. Labubu jest typowym przykładem — Wczoraj stałem w kolejce, dziś to się rozpadło. Wszyscy myśleli, że zdobyli „aktywa, które będą rosły na wartości”, a to tylko bańka zbudowana na emocjach. A potem wielu zaczęło się budzić: blind boxy będą spadać, trendy będą spadać, limitowane edycje będą spadać, współprace ze sławami będą spadać… Ale wspólnym schematem tych rzeczy jest: sprawić, byś uwierzył, że kupujesz przyszłość, a nie zabawki. A to jest całkowicie sprzeczne z logiką wielu ludzi, którzy gromadzą USDT, kupując $BTC . Gdy wiatr Labubu ucichnie, nikt nie weźmie tego w swoje ręce. Wiatr USDT im większy, tym stabilniejszy. Bo za tym stoi płynność, zaufanie, konsensus. Trendy opierają się na spekulacji. USDT opiera się na popycie. Spójrzmy na $BTC . Prawdziwy wzrost wynika z globalnej płynności, cyklu zmniejszenia podaży, wejścia instytucji. Nie dlatego, że ktoś powiedział „to wzrośnie”, ale dlatego, że cały łańcuch logiki to podtrzymuje. Ale dlaczego Labubu spada tak szybko? Bo nie ma konsensusu, ma tylko emocje. Trendy opierają się na „gorączce podnoszącej ceny”, $BTC opiera się na „cyklu decydującym o trendzie”. Trendy opierają się na przejęciach, BTC na historii. Trendy mają cykl życia, USDT jest źródłem przepływów pieniężnych, BTC jest aktywem długoterminowym. Co ważniejsze: Kupowanie Labubu to konsumpcja, kupowanie USDT to przechowywanie wartości, kupowanie BTC to alokacja. Wielu ludzi po raz pierwszy zdaje sobie sprawę: Tak zwana „długoterminowa konsumpcja” ostatecznie prowadzi do utraty kapitału, a prawdziwa długoterminowość zawsze dotyczy aktywów. Trendy można kolekcjonować, ale nie mogą zastąpić portfela. Blind boxy mogą przynieść niespodzianki, ale nie mogą zastąpić poczucia bezpieczeństwa kapitału. Im więcej drogich zakupów, tym większy niepokój; im bardziej stabilne aktywa, tym większy spokój. Dlatego ci, którzy naprawdę się budzą, rozumieją: Zamiast walczyć o Labubu, czekając, aż utrzyma swoją wartość, lepiej najpierw ustabilizować pozycję z USDT, a potem czekać na kolejną szansę na BTC. Na marginesie, wcześniej popularne tokeny Labubu i tokeny popomart (na blockchainie, nie RWA na hongkońskiej giełdzie), nie wiem, jak to teraz wygląda?? Czy weszli w hossę i zarobili na tym?? Długoterminowość nie jest w torbie zakupowej. Długoterminowość jest w twojej strukturze aktywów.
Ostatnio coraz bardziej dostrzegam, że osoby traktujące długoterminowość jako logikę konsumpcji, przegrywają bezgłośnie.

Labubu jest typowym przykładem —

Wczoraj stałem w kolejce, dziś to się rozpadło.

Wszyscy myśleli, że zdobyli „aktywa, które będą rosły na wartości”,

a to tylko bańka zbudowana na emocjach.

A potem wielu zaczęło się budzić:

blind boxy będą spadać, trendy będą spadać, limitowane edycje będą spadać, współprace ze sławami będą spadać…

Ale wspólnym schematem tych rzeczy jest:

sprawić, byś uwierzył, że kupujesz przyszłość, a nie zabawki.

A to jest całkowicie sprzeczne z logiką wielu ludzi, którzy gromadzą USDT, kupując $BTC .

Gdy wiatr Labubu ucichnie, nikt nie weźmie tego w swoje ręce.

Wiatr USDT im większy, tym stabilniejszy.

Bo za tym stoi płynność, zaufanie, konsensus.

Trendy opierają się na spekulacji.

USDT opiera się na popycie.

Spójrzmy na $BTC .

Prawdziwy wzrost wynika z globalnej płynności, cyklu zmniejszenia podaży, wejścia instytucji.

Nie dlatego, że ktoś powiedział „to wzrośnie”,

ale dlatego, że cały łańcuch logiki to podtrzymuje.

Ale dlaczego Labubu spada tak szybko?

Bo nie ma konsensusu,

ma tylko emocje.

Trendy opierają się na „gorączce podnoszącej ceny”,

$BTC opiera się na „cyklu decydującym o trendzie”.

Trendy opierają się na przejęciach,

BTC na historii.

Trendy mają cykl życia,

USDT jest źródłem przepływów pieniężnych,

BTC jest aktywem długoterminowym.

Co ważniejsze:

Kupowanie Labubu to konsumpcja,

kupowanie USDT to przechowywanie wartości,

kupowanie BTC to alokacja.

Wielu ludzi po raz pierwszy zdaje sobie sprawę:

Tak zwana „długoterminowa konsumpcja” ostatecznie prowadzi do utraty kapitału,

a prawdziwa długoterminowość zawsze dotyczy aktywów.

Trendy można kolekcjonować,

ale nie mogą zastąpić portfela.

Blind boxy mogą przynieść niespodzianki,

ale nie mogą zastąpić poczucia bezpieczeństwa kapitału.

Im więcej drogich zakupów, tym większy niepokój;

im bardziej stabilne aktywa, tym większy spokój.

Dlatego ci, którzy naprawdę się budzą, rozumieją:

Zamiast walczyć o Labubu, czekając, aż utrzyma swoją wartość,

lepiej najpierw ustabilizować pozycję z USDT,

a potem czekać na kolejną szansę na BTC.

Na marginesie, wcześniej popularne tokeny Labubu i tokeny popomart (na blockchainie, nie RWA na hongkońskiej giełdzie), nie wiem, jak to teraz wygląda?? Czy weszli w hossę i zarobili na tym??

Długoterminowość nie jest w torbie zakupowej.

Długoterminowość jest w twojej strukturze aktywów.
Zobacz oryginał
Ocena stanu gospodarki nie wymaga patrzenia na PKB ani przeglądania raportów badawczych. Wystarczy spojrzeć na jedną rzecz - jakie kolory ubrań noszą ludzie wokół ciebie. Brzmi absurdalnie? W rzeczywistości wcale nie. Zacznijmy od wniosków: Im bardziej rozwinięta gospodarka, tym bardziej kolorowe ubrania; im bardziej osłabiona gospodarka, tym bardziej stonowane i konserwatywne ubrania. Spójrz wstecz na historię, a zrozumiesz. W Japonii w czasach Showa ceny mieszkań były tak wysokie, że można było kupić pół Ameryki, ulice Tokio były pełne kolorowych neonów, a każda klatka z Sailor Moon była pełna kolorów. To była pewność siebie przynoszona przez eksplozję gospodarczą. Po II wojnie światowej w USA było podobnie. W złotych latach najpopularniejsze były - hawajskie koszule w kwiaty. Nawet robotnicy fabryczni po pracy nosili koszule w kwiaty, ta atmosfera była pewnością siebie w życiu. W Chinach było podobnie. W latach 80. wreszcie przestano nosić szare kurtki, pojawiły się spódnice. W latach 90. zaczęto podążać za stylem z Hongkongu, wysokie obcasy, kolczyki, ekstrawagancki makijaż. W roku 2000 różowe dziewczyny, szafy głównych bohaterek były zasadniczo próbkami kolorów związanych z rosnącą gospodarką. Ale gdy gospodarka staje się niepewna, a ludzie czują niepokój o dochody i ograniczenia w wydatkach, co noszą wszyscy? Odpowiedź jest bardzo realistyczna: Czarny, szary, biały. Neutralne, bezpieczne, łatwe do łączenia, uniwersalne, bezbłędne. To psychologiczna "moda obronna". Zobacz, po pandemii, co jest ważne przy zakupie ubrań? Ubrania, które nadają się do pracy, na zakupy, na zdjęcia w podróży, najlepiej takie, które są odporne na wiatr i promieniowanie UV. Łatwe do łączenia, trwałe, niezbyt rzucające się w oczy - maksymalna wartość za pieniądze. To nie lenistwo, to brak poczucia bezpieczeństwa. Sprzedawcy mają podobnie. W dzisiejszym środowisku, kto jeszcze odważy się na ryzykowne kolory? Czarno-szare-białe, w razie niepowodzenia można zatrzymać na przyszły rok, droga ucieczki jest bardziej stabilna. Mówiąc w skrócie: Noszenie ubrań nigdy nie było kwestią estetyki, to prawdziwe odzwierciedlenie emocji gospodarczych. Kolory ubrań to termometr społecznych emocji. Kiedy znów na ulicach pojawią się kolorowe ubrania, a wszyscy będą odważnie nosić wzory, błyszczeć i być ekstrawaganckimi - to oznacza, że nastała nowa era. Mam nadzieję, że ten dzień nie nadejdzie zbyt późno.
Ocena stanu gospodarki nie wymaga patrzenia na PKB ani przeglądania raportów badawczych.

Wystarczy spojrzeć na jedną rzecz - jakie kolory ubrań noszą ludzie wokół ciebie.

Brzmi absurdalnie? W rzeczywistości wcale nie.

Zacznijmy od wniosków:

Im bardziej rozwinięta gospodarka, tym bardziej kolorowe ubrania; im bardziej osłabiona gospodarka, tym bardziej stonowane i konserwatywne ubrania.

Spójrz wstecz na historię, a zrozumiesz.

W Japonii w czasach Showa ceny mieszkań były tak wysokie, że można było kupić pół Ameryki, ulice Tokio były pełne kolorowych neonów, a każda klatka z Sailor Moon była pełna kolorów.

To była pewność siebie przynoszona przez eksplozję gospodarczą.

Po II wojnie światowej w USA było podobnie.

W złotych latach najpopularniejsze były - hawajskie koszule w kwiaty.

Nawet robotnicy fabryczni po pracy nosili koszule w kwiaty, ta atmosfera była pewnością siebie w życiu.

W Chinach było podobnie.

W latach 80. wreszcie przestano nosić szare kurtki, pojawiły się spódnice.

W latach 90. zaczęto podążać za stylem z Hongkongu, wysokie obcasy, kolczyki, ekstrawagancki makijaż.

W roku 2000 różowe dziewczyny, szafy głównych bohaterek były zasadniczo próbkami kolorów związanych z rosnącą gospodarką.

Ale gdy gospodarka staje się niepewna, a ludzie czują niepokój o dochody i ograniczenia w wydatkach, co noszą wszyscy?

Odpowiedź jest bardzo realistyczna:

Czarny, szary, biały.

Neutralne, bezpieczne, łatwe do łączenia, uniwersalne, bezbłędne.

To psychologiczna "moda obronna".

Zobacz, po pandemii, co jest ważne przy zakupie ubrań?

Ubrania, które nadają się do pracy, na zakupy, na zdjęcia w podróży, najlepiej takie, które są odporne na wiatr i promieniowanie UV.

Łatwe do łączenia, trwałe, niezbyt rzucające się w oczy - maksymalna wartość za pieniądze.

To nie lenistwo, to brak poczucia bezpieczeństwa.

Sprzedawcy mają podobnie.

W dzisiejszym środowisku, kto jeszcze odważy się na ryzykowne kolory?

Czarno-szare-białe, w razie niepowodzenia można zatrzymać na przyszły rok, droga ucieczki jest bardziej stabilna.

Mówiąc w skrócie:

Noszenie ubrań nigdy nie było kwestią estetyki, to prawdziwe odzwierciedlenie emocji gospodarczych.

Kolory ubrań to termometr społecznych emocji.

Kiedy znów na ulicach pojawią się kolorowe ubrania, a wszyscy będą odważnie nosić wzory, błyszczeć i być ekstrawaganckimi -

to oznacza, że nastała nowa era.

Mam nadzieję, że ten dzień nie nadejdzie zbyt późno.
Zaloguj się, aby odkryć więcej treści
Poznaj najnowsze wiadomości dotyczące krypto
⚡️ Weź udział w najnowszych dyskusjach na temat krypto
💬 Współpracuj ze swoimi ulubionymi twórcami
👍 Korzystaj z treści, które Cię interesują
E-mail / Numer telefonu

Najnowsze wiadomości

--
Zobacz więcej
Mapa strony
Preferencje dotyczące plików cookie
Regulamin platformy