#robot #IA #blockchain #cryptoculture Boty
Kiedy mieszkasz w miejscu, gdzie wieją silne wiatry, wiatr nie jest w stanie Cię tak bardzo zaskoczyć. Znasz już to miejsce i wiesz, czego się po nim spodziewać. Z drugiej strony, jeśli wsiadasz do konwoju samolotu w ramach pracy tymczasowej, a nawet nie wiesz, dokąd cię zabierają… masz kłopoty.
Na pustyni spotkałem androida, nazwałem go Boty. Pracowaliśmy w tej samej branży, zbierałem upadłe panele słoneczne, czyściłem je i polerowałem. Zaprzyjaźniliśmy się, płacili mu mniej niż mnie. Nie protestował, ale podejrzewałem, że należał do Ruchu Oporu Robotów. Stary model blockchainu sha 256. Nie był zbyt szybki, ale nigdy się nie zatrzymał.
Kiedy rozmawialiśmy przed panelami, poczułem, że powietrze staje się coraz zimniejsze. I czarny horyzont, który groził. Potworna burza, która pochłonęłaby mnie w ciągu kilku sekund, gdybym nie uciekła. Wiatr porwał moją torbę i moje rzeczy już należały do wiatru. W powietrzu książki i zeszyty, a wraz z nimi stara fotografia analogowa zrobiona w wesołym miasteczku przed erą pandemii. To było tak, jakby wiatr zabrał ze mnie całe szczęście dzieciństwa. Nie fotografia! Krzyknęłam na wściekłe, ryczące podmuchy wiatru, biegnąc w poszukiwaniu schronienia. Boty szedł dalej w kierunku burzy, aż pochłonęła go i straciłem go z oczu.
Następnego dnia po androidzie nie było już śladów.
Po latach, kiedy znudziły mi się duże miasta, zamieszkałem w małym miasteczku w górach. Któregoś dnia wracałem z targu, otworzyłem drzwi chaty z kłodami drewna w dłoni i zamknąłem drzwi, na zewnątrz pozostał zimny wiatr i poczułem ogromne ciepło. Kiedy podszedłem do stołu, zobaczyłem, że zdjęcie tam leży, trochę zniszczone przez lata, ale widać było mój duży, dziecinny uśmiech. Wyjrzałem przez każde z okien i przez okno wychodzące na jezioro wydawało mi się, że widziałem błysk światła. Piorun, który uderzył w metalową powierzchnię i zgasł. Ten blask był ostatnim, jaki widziałem u Boty'ego.
$AI $AGIX
$NFP